środa, 27 lutego 2013


Placek drożdżowy mojej Babci :) z truskawkami

To jeden z tych smaków dzieciństwa, które pamięta się całe życie. Wspomnienie tego ciasta przenosi mnie do ciepłej słonecznej kuchni w babci mieszkaniu na Dębcu. Zawsze chętnie pomagałam jej przy mieszaniu drożdży z ciepłym mlekiem, wyrabianiu ciasta drożdżowego i obserwowaniu go jak rośnie, przygotowywaniu kruszonki (i jej podjadaniu). Gdy nie miałyśmy pod ręką owoców, placek robiłyśmy z dużą ilością kruszonki lub z dzemem i kruszonką. To były bardzo miłe chwile :) . Dziś babcia ma 82 lata i przygotowywanie placka drożdżowego spadlo na drugie pokolenie czyli wnuczkę  Ewę :)
Po racuchach drożdżowych, placek drożdżowy jest moim drugim spotkaniem z tym rodzajem ciasta. Placek w całości od początku do końca robiony samodzielnie udał się w 100%.

Składniki:
- 2 szklanki mąki wrocławskiej (użyłam kubek i ¾ mąki)
- ½ kostki masła/margaryny roztopionego w rondelku- użyłam masła
- 1-2 jajka całe- użyłam 2 jajka
- 5dkg drożdży (to pol kostki 100g)
- 1,5 łyzki cukru
- olejek waniliowy- kilka kropel lub opakowanie cukru waniliowego (dodajemy do ciasta i kruszonki)
- 1/3 szklanki letniego mleka

Kruszonka:
- 100g masla
- 100g cukru
- 200g mąki

W szklance z letnim mlekiem rozgniatamy łyżka drożdże tak by nie było grudek, dodajemy cukier, mieszamy i odstawiamy w cieple miejsce do wyrośnięcia- ok. 20-30minut.
W misce ubijamy mikserem jajka, dodajemy mąke, wanilie, drożdżowy zaczyn oraz roztopiony i ostudzony tłuszcz. Całość wyrabiamy krotko mikserem, jeżeli ciasto jest zbyt plynne dodajemy troche mąki. Ciasto przełożyłam od razu do natłuszczonej i wysypanej bułka tartą formy az do wyrośnięcia- mniej wiecej dobra godzinę (ważne by zapewnic drożdżowemu ciastu spokój i cieple miejsce). W tym czasie kroimy owoce- ja kupiłam kilka sztuk truskawek (wiem, to szczyt burżujstwa zimą, ale były piękne, czerwoniutkie i słodko pachniały) oraz przygotowujemy kruszonkę: masło mieszamy z cukrem i maką (możemy również dodac cukru waniliowego) i ugniatamy ręką az składniki dobrze się ze sobą połączą (podjadanie surowej kruszonki jak najbardziej usprawiedliwione).
Wyrośnięte ciasto dekorujemy owocami oraz posypujemy obficie kruszonka. Pieczemy w prodiżu ok. 45minut az do zbrązowienia wierzchu (piekarnik 180stC, 45minut). Po upieczeniu zostawiamy jeszcze pare minut ciasto w zamknieciu (pod przykryciem w prodizu lub w piekarinku) a nastepnie lekko uchylami by po malu styglo (ja uchylilam od razu i niestety ciasto doslownie na moich oczach opadlo- w żaden jednak sposób nie wpływa to na jego smak).
Placek drożdżowy to moje ulubione ciasto, jeśli tylko nie zamordujemy drozdży (zalewając je wrzącym mlekiem zamiast letnim) to powinno się pieknie udac. Najlepsze w wersji na mokro czyli z owocami i kruszonką. Zachowuje swiezosc przez kilka dni, najlepiej smakuje ze szklanka zimnego mleka, kefiru lub maślanki. Mmmmm pycha :)

wyrośnięte ciasto








niedziela, 24 lutego 2013


Pasta jajeczna ze szczypiorkiem

Skladniki:
- 4 ugotowane na twardo jajka- nie gotujemy za długo by żółtko nie sciemnialo
- 2 łyżki oleju słonecznikowego/ oliwy z oliwek
- 3 łyżeczki chrzanu białego tartego
- 3 łyżeczki  majonezu
- pęczek cienkiego szczypiorku (wąskie łodyżki)
- sól i pieprz do smaku

Do zrobienia tej pysznej domowej pasty jajecznej ze szczypiorkiem zainspirował mnie produkt Lisnera „Pasta jajeczna ze szczypiorkiem”. Kupiłam, sprobowałam, zdarlam naklejke ze składnikami :D i wracajac z pracy do domu wstąpiłam do ulubionego warzywniaka po szczypiorek. Improwizacja jajeczna się udala i to bardzo. Przepis tani, prosty i można go zrobic praktycznie bez wychodzenia z domu. Pastą jajeczną ze szczypiorkiem smarujemy chleb, można tez nia faszerowac ugotowane polówki jajek pozbawione żółtek tzw jajka faszerowane (nakładamy malutka łyżka lub rękawem cukierniczym), dodatkowo posypując szczypiorkiem. Polecam!
Jak zrobic więc taka pastę jajeczna?
W głębokim talerzu (miska raczej się do tego nie nada, jest zbyt okrągła) rozgniatamy widelcem ugotowane jajka, dodajemy olej, chrzan, majonez i rozdrabniamy dalej. Na tym etapie można całość potraktowac blenderem , ja jednak lubie czuć w paście jajecznej kawałki ugotowanego białka- nie uzyskamy tego blendujac całość na gładką mase. Dodajemy posiekany drobno szczypiorek (staramy się go posiekac naprawdę drobno) mieszamy, dodajemy sol i pieprz do smaku.
Z powyższych proporcji uzyskalam ok. 300ml (objętość większego kubka) pasty jajecznej. 






czwartek, 21 lutego 2013

Brownies z nutellą, kawałkami snickersa i słupkami migdałów

Od dawna marzyłam o upieczeniu tego pysznego, sycącego czekoladowego ciasta. Właściwie chyba trudno nazwac je ciastem :) bardziej przypomina jeden wielki zakalec z chrupka skórką. Ale za to jaki zakalec! Zakalec zamierzony i mocno czekoladowy z dużą ilością migdałów. Całości dopełniają słonawe pełnoziarniste ciastka Digestive, ich słony smak dodatkowo podkreśla czekoladowość tego ciasta. 

Składniki:
- 100 gorzkiej czekolady
- 100 g mlecznej czekolady
- 100g roztopionego solonego masla (można uzyc zwykłego niesolonego)
- 2 duze czubate lyzki nutelli
- pół szklanki mąki pszennej (dałam 3/4szklanki)
- duza szczypta soli
- pol szklanki cukru
- 2 duze jajka
- ciastka Digestive na dno formy (mialam ostatnie 10 sztuk, stąd dziury w dnie ;)
- 2 Snickersy Crunchy
- 150g migdałów w słupkach

W kąpieli wodnej (garnek z wodą, w nim mniejszy garnek) rozpuszczamy połamana na kostki czekoladę oraz masło. Po rozpuszczeniu się składnikow, dodajemy cukier, nutellę, sól. Całość mieszamy dalej w kąpieli wodnej. W osobnej mice ubijamy na puszystą masę jajka. Czekoladowa mase zdejmujemy z ognia, studzimy i w porcjach dodajemy powoli do jajek jednoczesnie miksując powstała masę mikserem. Porcjami dodajemy mąkę i cały czas miksujemy. Do masy dodajemy pokrojone w drobna kostkę batony Snickers oraz słupki migdałów. Całość mieszamy.

Formę wykladamy papierem do pieczenia, na dnie układamy ciastka Digestive, na nie wykładamy naszą czekoladową mase, rozprowadzamy i wyrównujemy powierzchnię. Ciasto pieczemy w prodiżu 30-40 minut (w piekarniku 175stC 25-30minut). Ja piekłam je niecałe 45 minut.  Po 30 minutach należy sprawdzic patyczkiem czy nie jest surowe i w razie konieczności pies kolejne 5 minut i/lub dluzej. Nie pieczemy również zbyt dlugo bo uzyskamy zwykle czekoladowe ciasto. Ciasto powinno by z wierzchu chrupiące, a w srodku powinno być lepkie i „zakalcowate” nie może być jednak surowe. Brownies na cieplo będzie się przelewalo, jednakze po wystudzeniu stwardnieje i będzie w sam raz. Ciasto kroimy na kawałki gdy jeszcze jest ciepłe ale nie gorące. 









niedziela, 17 lutego 2013


Quiche Lorraine z boczkiem, szynką pieczoną i brokułami

Quiche Lorraine (czyt: kisz lorę) czyli placek lotaryński. To rodzaj ciasta, chociaż wg mnie wytrawnej tarty zapiekanej w wersji podstawowej z boczkiem, szynką pieczoną, tartym serem, jajami, śmietaną i podawane np. z sosem bolognese. Pieczone przez mniej wiecej 45minut w okragłej formie do momentu zrumienienia. To tradycyjne danie pochodzi z Lotaryngii we Francji. Kroi się je jak tort i podaje na ciepło (od razu po upieczeniu, przestudzone) lub na zimno. Podobno zachowuje świeżość do 5 dni (u mnie trzeciego z pewnością nie dożyje ;) Jest wiele pomysłów na wersje quiche, poniższa jest wynikiem przegladania kilku blogów kulinarnych i przepisów w internecie. Robiłam je pierwszy raz i wyszło ZAJE****EEEE!!!!! :D Przepraszam za wyrażenie ale nie mogę znalesc innego okreslenia oddającego w pełni zapach rozlegający się po całym domu podczas pieczenia, smaku quiche na cieplo czy nawet na zimno na drugi dzień i rozkoszy podniebienia jaka trwa podczas spożywania tego dania :) Tyle tytułem wstępu.
Robimy quiche!
Do przyrządzenia dania będziemy potrzebowali prodiża lub okragłej formy na tarte (raczej głebsza forma) lecz znakomicie tez sprawdzi się zwyczajna okrągła tortownica otwierana z boku z wyjmowanym dnem- używałam takiej właśnie o średnicy 22-23cm (inna do prodiża mi się niestety nie mieści).

Składniki na poniższe quiche, nie liczac jajek, mąki pszennej i masla (które praktycznie w każdym domu są) kosztowały mnie 40zł. 

Ciasto:
- 150g mąki orkiszowej razowej
- 100g mąki pszennej
- 1 jajko
- 120g zimnego masła
- 2 łyżki zimnej wody
- pół łyżeczki cukru (chociaż w sumie nie wiem po co, można chyba  ominąć)
- płaska łyżeczka soli

Składniki na farsz:
- 4 jajka
- 1/3 szklanki mleka lub naturalnego jogurtu
- 150g startego żółtego sera (kupiłam gotowe opakowanie startej Goudy)
- 400ml kwaśnej śmietany 12 lub 18%
- 2 duze cebule- wzielam jedna biała i jedną czerwoną
- 150g boczku w plastrach (kupilam wersje chudsza i gotowana)
- 150g pieczonej szynki w plastrach (zwykłe plastry na wage z supermarketu)
- koktajlowe pomidorki na wierzch- użyłam 6 sztuk
- jeden świeży nieduży brokuł
- serek plesniowy (mialam akurat polowe opakowania z oliwkami)
- przyprawy: pieprz, ¼ łyżeczki ostrej papryki czerwonej, po łyżce suszonego tymianki, pietruszki, oregano i bazylii, pęczek natki pietruszki (użyłam połowe), świeża bazylia- można przyozdobić przed podaniem

Składniki na ciasto zagniatamy w następującej kolejności: mieszamy sypkie, dodajemy jajko, pokrojone maslo, wode, całość zagniatamy ręką. Można zawinąć w folie i wstawic na godzine do lodówki (ja to pominelam) albo od razu wyłożyć ciastem forme: polowa ciasta na spod polowa na boki (boki raczej wyższe niż nizsze). Wylozona ciastem forme wykladamy folia aluminiowa lub papierem do pieczenia i wsypujemy fasole gruby Jas/ groch lub kulki ceramiczne i w ten sposób zabiegami 15 minut. Po zapieczeniu wyjmujemy nasze obciążenie ciasta i odstawiamy forme do wystygniecia.

Plastry boczku i szynki kroimy w drobna kostke i podsmazamy bez tluszczu na patelni kilka minut do zrumienienia, dodajemy posiekana drobno lub na piórka cebule (nie umiem drobno siekac cebuli, zawsze mi się wyslizguje i wychodza duze kawalki…) i podsmazamy dalej do zeszklenia co jakis czas mieszając by się nie przypalila. Całość odstawiamy do przestudzenia.
W misce mieszamy składniki na zalewe: śmietana, mleko/jogurt, starty ser i przyprawy. Próbujemy czy czegos nie brakuje. Na tym etapie można troche przepieprzyc i przedoprawic (chyba powstalo wlasnie nowe slowo :) ) ponieważ po dodaniu jajek i zalaniu masa naszego farszu intensywnosc smaku nam się nieco rozjedzie. Ze solą bym uważała, wystarczy jej w zoltym serze. Mase próbujemy i w razie potrzeby jeszcze dosmaczamy. Osobno miksujemy jajka i dodajemy do masy śmietanowej.

Na podpieczony spod wykladamy podsmazony i przestudzony farsz, układamy ugotowane wczesniej różyczki brokuła (ugotowałam na parze 2-3 minutki), całość zalewamy masa śmietanowo serową. Na gorze układamy polowki pomidorkow koktajlowych lub plasterki zwykłych pomidorow. Osobiscie w nie-sezonie pomidorowym wole kupowac koktajlowe lub pomidory z gałązką- są niesamowicie aromatyczne. Zapiekamy w prodiżu lub piekarniku (opcja grzanie góra dół 180 stopni) przez 30 minut i odpowiednio wydłużamy o kolejne 10minut gdy nie będzie jeszcze zrumienione. U mnie w sumie wyszlo 45 minut pieczenia.
Zajadamy ze smakiem na cieplo (należy przestudzic , w przeciwnym wypadku może się rozpadac, plynne nie będzie- nie ma prawa, ale nie będzie związane) lub na zimno. Można tez odgrzac w mikrofali lub prodizu/piekarniku. 













wtorek, 12 lutego 2013


Tarta cytrynowa- walentynkowe serduszka

Pierwszy raz mialam styczność z tym ciastem (moim zdaniem prostym bardzo) bedac u Syśków w odwiedzinach. Sylwia kupiła przepyszną, rozpływającą się w ustach (i małą, stanowczo za małą!) tarte cytrynowa od Bliklego. Ciasto kruchutkie, krem delikatny pyszny cytrynowy- ale nie kwaśny, nie przesadnie słodki również, idealny, na nim kruchutka lekko zrumieniona beza- połączenie doskonałe. Tak się pojawiło na stole, tak szybko zniknęło …  Wyszukałam to ciasto na stronie http://www.blikle.pl- polecam wszystkim, jest warte swojej ceny.
Od tego czasu wertuje internet, blogi, książki w poszukiwaniu przepisu na idealna tarte cytrynowa. Poniższa, nie jest idealna, ale jest bardzo smaczna i łatwa w wykonaniu, zauważyłam ją na http://www.mojewypieki.com i w trakcie przygotowywania i kosztowania zmodyfikowalam. Ma przepyszny cytrynowy krem :)

Składniki na ciasto:
- 150g ciastek Digestive
- 60g roztopionego masła

Składniki na krem cytrynowy:
- 3 żółtka
- 1 puszka słodzonego zagęszczonego mleka
- 150ml soku z cytryn

Beza do dekoracji: 3 białka, szczypta soli, 110 cukru pudru, plaska łyżeczka mąki ziemniaczanej

Ciastka rozdrobniłam blenderem i połączyłam z roztopionym maslem, nastepnie wyłożyłam nim dwie foremki w kształcie serduszka (formy te są aktualnie dostępne w sprzedazy w sklepach Tchibo- od wczoraj). Następnie piekłam przez ok. 15 minut w prodiżu do lekkiego zbrązowienia.

Składniki na cytrynowy krem: żółtka zmiksowałam na puszysta masę, stopniowo dodawałam mleko skondensowane i miksowałam dalej. Nastepnie dodawałam sok z cytryny i caly czas miksowałam. Masa w polaczeniu z sokiem zaczela lekko gęstnieć. Cytrynowa mase wylalam do foremek i piekłam około 15-20 minut. W międzyczasie ubilam białka jaj z cukrem i płaską łyżeczką mąki ziemniaczanej, na sztywno. Dodatek mąki ziemniaczanej do bezy podczas pieczenia sprawi, ze będzie ona elastyczna. Ubita mase przełożyłam na gorący krem cytrynowy i zapiekalam jeszcze ok. 10 minut do momentu zbrązowienia bezy. Po upieczeniu, nasza tarta cytrynowa powinna ostygnąc w naturalny sposób a nastepnie dobrze by poleżakowała w lodówce przez noc.
Ciasto jest orzeźwiające, lekko kwaskowate jednak nie powoduje bynajmniej grymasu na twarzy ;)
Tarta wyszła przepyszna, nie jest to jeszcze jednak to czego szukam, wiec z czasem pojawia się kolejne odslony tego ciasta na blogu :)











sobota, 9 lutego 2013


Racuchy drożdżowe

Jak ja ich daaaawno nie jadłam, chyba naście lat. Ostatnio z Franią wspominałyśmy „stare dobre czasy” i między innymi właśnie pyszne racuchy drożdżowe. Ich specyficzny bardzo drożdżowy smak, zapach oraz różne warianty ich podawania. Mój żołądek zaczął od razu pracować ;) Nie ma co w weekend robie racuchy drożdżowe i powrót do beztroskiego dzieciństwa. Będzie to moje pierwsze spotkanie sam na sam z ciastem drożdżowym. Gdy byłam małą dziewczynką (ok. nigdy nie byłam mała- Ci co mnie znają wiedzą o co chodzi ;) pomagałam babci w przygotowywaniu placka drożdżowego z owocami i kruszonką (spokojnie, pojawi się na blogu). Pamiętam przygotowywanie rozczynu, wyrabianie ciasta, przekładanie go do worka foliowego i do zlewu pełnego wody- ciasto drożdżowe jest wtedy gotowe gdy wypłynie na powierzchnię wody. Przygotowywanie kruszonki i podjadanie jej na surowo gdy babcia nie patrzyła (chociaż myślę, że i tak wiedziała)…. Ale powróćmy do racuchów. Przepis znalazłam na http://www.mojewypieki.com a po usmażeniu pierwszego racucha udoskonaliłam.

Składniki:
- 0,5kg mąki pszennej- ja użyłam szklankę więcej
- pół opakowania świeżych drożdży (25g)
- 2-3 łyżki drobnego cukru lub czubate cukru pudru
- 1-1,5 szklanki ciepłego mleka (ciepłe ale nie gorące)
- 1 całe jajko
- 2 duże cukry waniliowe

Proponuje przygotować sobie dość duży garnek lub miskę do wyrobienia tego ciasta- rośnie jakby było jakimś mutantem :)
Najpierw przygotowujemy rozczyn drożdżowy: do garnuszka wkładam pokruszone drożdże, cukier i zalewam ciepłym mlekiem (mleko można podgrzać 1 minutę ale nie może być gorące- możemy w ten sposób zabić drożdże a my potrzebujemy je „żywe”). Całość mieszamy łyżką, grzbietem staramy się rozgnieść grudki. Odstawiamy na 15 minut do wyrośnięcia. Garnuszek powinien być głęboki, rozczyn bardzo się rozrasta.

Do dużej miski wsypujemy mąkę i cukier waniliowy, mieszamy, robimy wgłębienie w które wlewamy gęsty i wyrośnięty już rozczyn. Całość mieszamy, wbijamy całe jajko, zagniatamy ciasto. Jeśli mocno się lepi dodajemy 2-3 łyżki mąki. Zagniecione ciasto odkładamy w misce na 1,5 godziny do podwojenia objętości, w ciepłe miejsce pod przykryciem. Rozgrzewamy patelnie, wlewamy ok. pół centymetra oleju (użyłam mojego ulubionego ryżowego) i podgrzewamy. Ciasto nakładamy dużą łyżka, a drugą łyżką umoczoną w oliwie spłaszczamy nieco racuszka nadając mu owalny kształt. Smażymy na niedużym ogniu by się nie spaliły, pod wpływem ciepła racuszki jeszcze wyrastają na patelni. Chyba najlepiej będą smakowały z dobrą konfiturą, zaprawionymi jagodami, z serkiem waniliowym, bitą śmietana, oprószone cukrem pudrem. Gdy ostygły rozrywałam je i wcinałam same drożdżowe kęski ;) Smacznego!
rozczyn drożdżowy


 ciasto drożdżowe po wyrośnięciu


  podane z waniliowym serkiem mascarpone i własnymi jagodami z zaprawy
 i kto to teraz zje :) 
 

czwartek, 7 lutego 2013


Homo - pączki :)

Nigdy nie wyczekiwałam tego dnia w roku jakoś specjalnie, może dlatego ze pączek nie wywołuje u mnie przyspieszonego bicia serca czy burczenia w żołądku. Osobiście wole dobrą drożdżówkę na cieście drożdżowym lub półfrancuskim z owocami (dużooo i najchętniej ze śliweczką) i kruszonką. Ale, skoro mamy to nasze pączkowe święto i skoro zdecydowałam się założyć i prowadzić bloga kulinarnego to o to poniżej moje pierwsze bliskie spotkanie z Panem Homo-pączkiem :D Homo bo na serku homogenizowanym- mniam. Przepis wypatrzyłam na http://www.mojewypieki.com/ i nieco zmieniłam.

Składniki na dwa duże pudełka maluśkich pączusiów:
- 600g serka homogenizowanego naturalnego
- 2 cukry waniliowe
- 6 jajek całych
- 3 szklanki mąki pszennej (wybrałam tortową Lubelli)- w sumie zużyłam 4 szklanki mąki
- okolo pol szklanki drobnego cukru
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- olejek śmietankowy lub waniliowy
- szczypta soli- chociaż jej obecność nie jest wymagana
- litr oleju do głębokiego smażenia- wykorzystałam olej rzepakowy ale równie dobry jest kujawski

Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i miksujemy mikserem na jednolitą bezgrudkową masę. Ciasto powinno wyjść nam dość gęste, tak, że gdy je przedzielimy na pół łyżką, obie strony powinny dość wolno się ze sobą ponownie połączyć. Chcąc uniknąć wylewania litrow oleju wybrałam garnek mniejszy, węższy i wyższy,do którego wlałam prawie cały litr oleju- mniej wiecej 7-8cm oleju na wysokość garnka. Olej podgrzałam, by sprawdzic czy jego temperatura jest odpowiednia wrzucilam odrobine ciasta, które zaczęło się od razu smazyc a babelki otoczyly je ze wszystkich stron. Do smazenia przydadza się dwie łyżeczki o dłuższych trzonkach, jedna maczamy w oleju (tę którą będziemy zrzucali ciasto do garnka) a drugą nabieramy gęste ciasto. Nie pozwalając by ciasto ściekało czy ciągnęło się na łyżeczce, pewnym ruchem przekladamy porcje do oleju. Usmazone paczki przelozylam na reczniki papierowe by oddaly im nadmiar tłuszczu, a przestudzone ale jeszcze cieple maczalam w mieszance drobnego cukru z cynamonem (nieduza miseczka, 3/4 szklanki drobnego cukru i 2-3 łyżeczki cynamonu, wymieszać). 
Poniżej moje pierwsze pączusie rogate, ufoludki :D Rogate wyszly mi wtedy gdy nie umoczylam jednej z łyżeczek w oleju, ciasto się ciągnęło i w taki o to sposób przyprawiłam pączusiom rogów :)

pierwsze śliwki robaczywki :)





efekt końcowy: fura pączusiów i zniewalający cynamonowy zapach w domu :))

 puszyste, napełnione bąbelkami, lekko wilgotne w środku, z wierzchu chrupiące


niedziela, 3 lutego 2013


Placuszki na mascarpone z nutką cytrynową

Niedziela, od rana piękne słoneczko, ptaszki śpiewają mi za oknem wcinając z karmnika słonecznik :) Buszują w nim sikorki, dzwońce, mazurki, wróbelki i gościnnie kosy, sroki oraz piękne subtelne gołębiowate sierpówki- moje ulubione. Do mieszkania przez otwarte okno wchodzi przyjemne ciepłe, lekko wilgotne wiosenne powietrze (zimo, nie wracaj!!!). Ach, żyć nie umierać  :) 

Pora na drugie śniadanko. Dzień wolny od pracy trzeba świętować m.in. delektując się jedzeniem ;)

Postanowiłam usmażyć dzisiaj bardzo lekkie, puszyste, delikatne, prawie rozpływające się w ustach placuszki na serku mascarpone z dodatkiem startej skórki z cytrynowej. Przepis prosty, przygotowanie w kilka minut smażenie nieco dłużej. Przepis zaczerpnęłam z http://www.mojewypieki.com i troszkę zmodyfikowałam.

Składniki na 20-25 placuszków:
- 125g (poł opakowania) serca mascarpone- użyłam serka z Piątnicy
- 1,5 szklanki mąki pszennej (ja użyłam szklankę mąki pszennej i pół szklanki razowej orkiszowej)
- 3 płaskie łyżki cukru
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
-3/4 szklanki mleka 3,2% (takie akurat miałam otwarte), myślę, że wyjdą równie pyszne gdy zamiast mleka  
  doda się jogurtu lub kefiru
- 2 jajka
- łyżeczka ekstraktu z wanilii- ja użyłam łyżeczkę czubatą cukru z prawdziwą wanilią
- łyżeczka startej skórki cytrynowej- użyłam kupnej gotowej wysuszonej i startej skórki

Całość przenosimy do głębszego garnka, mieszamy łyżką i miksujemy mikserem na gładka, jednolitą masę. Ciasto powinno byś gęste, można je troszkę zagęścić dodając ¼ szklanki mąki i ponownie zmiksować by uniknąć grudek. Na patelni podgrzewam olej ryżowy i nakładam łyżką porcje ciasta- staram się by placuszki były bardziej okrągłe, nie rozsmarowuje ciasta tylko pozwalam by spadało ono z łyżki pionowo w stosunku do patelni, chodzi o to by placuszki były niewielkie. Smazę na małym ogniu do momentu aż na górze zaczną pojawiać się bąbelki powietrza, wtedy przekładam na drugą stronę i dopiekam chwilkę do zbrązowienia. Usmażone placuszki przekładam na ręcznik papierowy by nadmiar tłuszczu się w niego wchłonął. Jeszcze ciepłe oprószyłam cukrem pudrem i podałam z konfitura malinową własnej roboty (przepis na nią podam jak tylko zacznie się sezon na maliny :) a do tego pyszna zielona herbata jaśminowa :) Smacznego!








Finał: moje drugie śniadanko :)